Raz na jakiś czas pozwalam sobie na małe, zakupowe szaleństwo. A jak dobrze wiecie od czerwca do połowy września walczyłam z remontem i całym poremontowym sprzątaniem. W trakcie tego rozgardiaszu pomyślałam, że miło byłoby zrobić sobie kreatywny prezent, który czekałby na zakończenie pac. Wszystko to, co kupiłam od tego momentu lądowało w pudełku, które czekało na moment, kiedy już wszystko wróci do normy i będę mogła cieszyć się jego zawartością.
Taka chwila przyszła w zeszłym tygodniu, wreszcie z ręką na sercu mogę powiedzieć, że wszystkie meble stoją już na swoim miejscu, a wszystkie przydasie są już pięknie poukładane w szufladach, więc wreszcie wiem gdzie co jest. O ile do haftu wróciłam już wcześniej, to scrapbooking musiał poczekać dopiero do końca września. Naprawdę jestem przeszczęśliwa, bo wreszcie mogę swobodnie robić to, co chcę, nie muszę wiecznie niczego szukać, ani przekładać na kolejne kupki. No i mogłam otworzyć moje pudełko!
Dziś zapraszam Was do obejrzenia pierwszej części mojego gigantycznego zakupowego szaleństwa 🙂
Wspaniały prezent sobie zrobiłaś 🙂 Ciekawa jestem, co jest w drugiej części 🙂
W drugiej części będą same scrapbookingowe rzeczy 😀
Fajne zakupy.
Dzięki 🙂
Świetne zakupy 🙂