Lubicie poznawać nowe techniki? Ja uwielbiam! Choć czasem muszę spróbować kilka razy, zanim złapię bakcyla 😉 Haft krzyżykowy pokochałam od pierwszego wbicia igły, scrapbooking zanim jeszcze zrobiłam pierwszą pracę, po prostu wiedziałam, że to coś dla mnie. Z koralikami tak nie było. Jakoś mnie nie ciągnęło do tej techniki, mimo, że podziwiałam połączenie koralików z haftem krzyżykowym, czy też koralikową biżuterię. Wszystko zmieniło się po pewnym wakacyjnym kursie, wtedy wykonałam pierwszą pracę w tej technice i była to broszka. Oczywiście nie obyło się bez błędów – zbyt luźno oplotłam kaboszon i musiałam zaczynać od nowa :/
Mimo małego, koralikowego sukcesu w postaci skończonej broszki, w dalszym ciągu nie byłam przekonana do tej techniki. W przeciwieństwie do haftu i scrapbookingu nie miałam tego przeczucia, że to jest WŁAŚNIE TO. Skończona praca wylądowała w kuferku na biżuterię i leżała tam razem z innymi drobiazgami, do momentu, gdy miałam ją pokazać na innym rękodzielniczym spotkaniu. Jakiś czas później trafiłam na magazyn Beading Polska, zaczęłam przeglądać, odczytywać schematy i zastanawiać się nad samodzielnym projektem, później znalazłam kanał oraz bloga Qrkoko, a jeszcze później odkryłam całe mnóstwo anglojęzycznych kanałów i BOOOM! Wzięło mnie! Zakoralikowało mnie totalnie.
Jako osoba totalnie zielona w temacie postanowiłam zdać się na profesjonalistów i wykorzystać instrukcję znalezioną w jednym z beadingowych sklepów. Rajski Ptak autorstwa Joanny Młodkowskiej-Brach (Tauriel-design) zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia, śnił mi się nawet po nocach. Po prostu cudo. Jednak w życiu nic nie jest takie proste, jak byśmy tego chcieli, a przekonałam się o tym w momencie, gdy chciałam zamówić w jednym sklepie wszystkie elementy. Okazało się, że jest to niemożliwe. Musiałabym zrobić zakupy w 3-4 miejscach, zniechęcona wrzuciłam projekt do szuflady, gdzie przeleżał aż do stycznia.
W zeszłym tygodniu doszłam do wniosku, że jednak zmierzę się z Rajskim Ptakiem, więc znowu podjęłam próbę zgromadzenia wszystkich materiałów. Jednak okazało się, że teraz jest to już kompletnie niemożliwe. Nie dość, że jeszcze trudniej jest dostać koraliki z instrukcji w brązie, to jeszcze zmieniły się gamy kolorystyczne i odcienie poszczególnych elementów. Zła na siebie, bo jednak trzeba było wcześniej zamówić te elementy, kiedy jeszcze były, a także na sklepy i producentów znowu wrzuciłam tutorial do szuflady. Nie poleżał tam jednak długo, bo już następnego dnia wyciągnęłam go z szuflady, by dobrać samodzielnie koraliki.
Opracowałam też plan działania 😉 Postanowiłam, że nie porwę się na cały naszyjnik, bo nie dość, że moje umiejętności są niewielkie, to jeszcze nigdy nie widziałam na żywo materiałów, które zamawiałam, co jest dodatkowym utrudnieniem. A co będzie jeśli nie będą do siebie pasować. Tyle zachodu i będzie niewypał, który trafi do kosza? Po głębokiej analizie sytuacji stwierdziłam, że zrobię bransoletkę, a jeśli akcja zakończy się powodzeniem, to porwę się na naszyjnik. Zamówiłam więc koraliki w odcieniach różowego złota i przez kilka dni z utęsknieniem wypatrywałam listonosza. Wreszcie, w środę dotarło do mnie moje zamówienie i absolutnie byłam zachwycona materiałami, bo wszystkie części składowe już samodzielnie prezentowały się cudnie
Oczywiście zamówiłam trochę więcej koralików, by mieć z czego wybierać 🙂 Ostatecznie jednak bransoletka powstała z Tile Apollo Gold (6 mm) , Super Duo Rosaline Sliperit (2,5 x 5 mm) oraz Toho Round 11o Permanent Finish – Galvanized Fairy Wingd. Te ostatnie skradły mojej serce. Są cudne
Tym razem pracowało mi się bardzo przyjemnie i szybko, a efekt naprawdę mnie zaskoczył. Wiem, że nie jestem obiektywna, ale bardzo podoba mi się ta bransoletka. Nie obyło się oczywiście bez drobnego niepowodzenia – zbyt luźno związałam nitki i bransoletka ma trochę za dużo luzu między koralikami, ale tym razem nie rozbroiłam pracy, niech taka niedoskonała pozostanie. Będę pamiętać o właściwym wiązaniu przy kolejnych projektach.
Tak wyglądają moje koralikowe perypetie. Jak widzicie jest to miłość niedoskonała, pełna wzlotów i upadków, jednak warto próbować.
Ania
Bransoletka wyszła super! I te kolory!
Jest mi raźniej, że problem doboru koralików do tutoriali to nie tylko mój problem. W pewnym momencie chciałam nawet zrezygnować, no bo jak nie umiem nawet koralików kupić, to może to nie dla mnie? Ale że nie lubię się poddawać, walczę 🙂
Czytając twój post spodobało mi się, że podałaś nazwy i kolory koralików jakich użyłaś! Zedytuję swój post o koralikach i dodam takie dane. Przydadzą się jak zachcę kiedyś powtórzyć pracę 🙂